Co naprawdę wydarzyło się pod Życzynem? /AUDIO/
Region
Pon. 17.11.2025 13:47:48
17
lis 2025
lis 2025
W okolicach stacji Mika, niedaleko Życzyna w gminie Trojanów, doszło do poważnego uszkodzenia torowiska. Początkowe informacje o „akcie dywersji” wywołały lawinę spekulacji, politycznych oskarżeń i pytań o działanie państwa. Co wydarzyło się w sobotnią noc i dlaczego cała Polska z niepokojem patrzy dziś na mazowieckie tory?
Według relacji mieszkańców, w sobotę wieczorem między 20:30 a 21:30 w okolicy Życzyna miał być słyszany „potężny huk”. Zgłoszenia trafiły na policję, jednak – jak wynika z przekazywanych później informacji – patrol, który udał się na miejsce, nie znalazł niczego niepokojącego.Dopiero następnego dnia rano maszynista pociągu relacji Lublin–Warszawa zauważył nieprawidłowości na torach i zgłosił je służbom. Jak twierdzi starosta garwolińska Iwona Kurowska, już około południa otrzymała informację od lokalnych służb, że „doszło do aktu dywersji”. – Nie wymyśliłam tego. Taką informację otrzymałam i ją przekazałam – podkreśla starosta. Z ustaleń, które Iwona Kurowska przekazuje w rozmowie, wynika, że od momentu nocnych zgłoszeń do wstrzymania ruchu pociągów przez uszkodzony odcinek mogło przejechać nawet osiem składów.– Byliśmy o krok od ogromnej tragedii. Na szczęście nikomu nic się nie stało – zaznacza. To rodzi pytania o procedury, działanie systemów monitorowania infrastruktury oraz reakcję służb. Tym bardziej że – jak twierdzi starosta – kolejne niepokojące zdarzenie odnotowano kilkanaście kilometrów dalej, już w kierunku Lublina.
W niedzielę premier Donald Tusk nie wykluczył, a dziś potwierdził wcześniejsze informacje starosty, że doszło do aktu dywersji i celowego uszkodzenia torów za pomocą „ładunku wybuchowego”. Dopiero wtedy rząd przedstawił oficjalny komunikat, a na miejscu pojawili się premier, szef MSWiA, koordynator służb specjalnych oraz komendant główny policji. To, zdaniem starosty garwolińskiej, zbyt późna reakcja – szczególnie wobec skali potencjalnego zagrożenia.
Poseł Grzegorz Woźniak nie kryje oburzenia: – Pęknięcie szyny nie wywołuje takiej reakcji. Rano służby zabezpieczają setki metrów terenu, a rząd wypowiada się dopiero po kilku godzinach? Coś jest nie tak.
Woźniak przyznaje, że sam napisał w mediach społecznościowych o „wybuchu”. Twierdzi, że o takim zdarzeniu mówili mu mieszkańcy.
Dodatkowym wątkiem, który rozpalił emocje, jest komentarz rzecznika służb specjalnych Jacka Dobrzyńskiego, który, zdaniem starosty, próbował ją zdyskredytować: – To typowe dla tego rządu: zamiast skupić się na problemie, pojawia się dezinformacja i przerzucanie odpowiedzialności – komentuje starosta Kurowska i dodaje: – Gdyby nie Telewizja Republika, mieszkańcy w ogóle by się o tym nie dowiedzieli. Trwa ustalanie, jak doszło do uszkodzenia torów i dlaczego systemy nadzoru nie wykryły zagrożenia wcześniej. Mieszkańcy oczekują jasnych odpowiedzi: czy można bezpiecznie podróżować, i czy podobne incydenty mogą się powtórzyć. To wydarzenie obnażyło, że nie zadziałały procedury, które powinny gwarantować bezpieczeństwo. Teraz trzeba przejrzeć wszystkie – od początku do końca.
Więcej w materiale Waldemara Jaronia:
![]() |



10 komentarze
Starosta szybsza od premiera. I tak trzymać Pani Iwonko.
musi mieć pewność, że to co powie jest faktem, a nie opowieścią z mchu i paproci podaną przez tv za rublika. Ciekawe dlaczego ta tv nie informowała o ruskiej rakiecie pod Bydgoszczą, którą w końcu znalazl koń, a nie służby.
Ale jaja!!! Dwa dni po relacji starosty Kurowskiej, że po uszkodzonych torach przejechało około 8 składów pociągów dopiero dziś rządowi urzędnicy przyznają, że tak było.
Państwo z dykty ???? Przykre !!! Ale czy jest to świadome działanie obcych agentur czy próba dywersji przez naszych ,, agentów '' by świadomie wciągnąć Polskę do wojny pod przykrywka ataku obcych. Komu na tym zależy, bo na pewno nie obywatelom ....
Z perspektywy czasu widać, komu mają służyć te wstrzymane awanse dla przyszłych oficerów ABW. Po co w Polsce aktywne służby do walki z dywersją?
Megaalomania Pani Kurowskiej jest ogromna
Teraz pewnie polecą jakieś ważne policyjne głowy, ale jak zwykle na samym dole. Góra przecież nie ma sobie nic do zarzucenia, procedury zadziałały - o czym trąbili w rządowych mediach ministrowie rożnych resortów.
Wypowiedź Pani Starosty rzuca trochę więcej światła na tą sprawę. Wysłuchałam z dużym zainteresowaniem.
Niektóre wypowiedzi pani Kurowskiej są szokujące. Tego nie mówili w prorządowych mediach.
Prawda odkrywa niedomagania służb. Świetna wypowiedź Pani Starosty.